Tatrzańskie schroniska przyjazne dla przyrody – TPN i PTTK chce wszędzie tam, gdzie to możliwe doprowadzić sieć kanalizacyjną. Nie wszędzie to jest technicznie realne, ale do tych najpopularniejszych obiektów w Tatrach jak Morskie Oko czy Hala Gąsienicowa na pewno tak. A to właśnie tam kumuluje się większość ruchu turystycznego – w samym Morskim Oku w sezonie w ciągu jednego dnia nad staw dociera ponad 10 tysięcy osób. A to niesie ze sobą nieuchronnie produkcję ścieków, które obecnie trafiają do oczyszczalni przy schroniskach, które nigdy jednak nie są zupełnie obojętne dla przyrody. Stąd i ambitny projekt, aby te schroniska gdzie to możliwe nieczystości odprowadzały do sieci kanalizacyjnych.
- To ambitny i kosztowny projekt, ale realny – mówi Szymon Ziobrowski dyrektor Tatrzańskiego Parku Narodowego. – Dlatego jako park narodowy przygotowaliśmy koncepcję takiego rozwiązania. Tylko podłączenie konkretnego schroniska zapewnia nam 100 bezpieczeństwa dla tatrzańskiej przyrody. Na pierwszy plan wysuwa się tutaj schronisko w Morskim Oku, które jest idealne jeśli chodzi o takie rozwiązanie. Z jednej strony to najczęściej odwiedzane miejsce w Tatrach i szczególnie w sezonie turystycznym kumuluje się spora część masowego ruchu turystycznego. Z drugiej tutaj też stosunkowo najłatwiej będzie poprowadzić będzie można przyłącze kanalizacyjne. Myślimy również o innych schroniskach, jak na Hali Gąsienicowej, ale tutaj wszystko zależy od funduszy – projekt ten na pewno pochłonie sporo pieniędzy – ale to jedyne radykalne rozwiązanie sprawy ścieków jakie produkują schroniska. W ostatnich latach gruntownie zmodernizowane zostało schronisko w dolinie Pięciu Stawów – tutaj lokalną oczyszczalnię ścieków zasila specjalnie zbudowana niewielka elektrownia wodna. Tutaj jednak z powodów oczywistych poprowadzenie przyłącza kanalizacyjnego nie będzie możliwe. Większość innych schronisk jednak już tak – można myśleć o dolinie Kościeliskiej czy Chochołowskiej. – Myślimy o takim rozwiązaniu, które dla ochrony środowiska będzie rewolucyjne – mówi nam Jerzy Karalus prezes spółki PTTK Karpaty. – Testujemy nawet nowoczesne rozwiązanie tzw. wysokociśnieniowej sieci kanalizacyjnej. W praktyce umożliwia to radykalne zmniejszenie średnicy rur kanalizacyjnych – np. z 50 cm do 5 cm – a to z kolei powoduje, że zakres prac ziemnych jakie trzeba by wykonać byłyby też znacznie mniejsze. To oznacza mniejszą ingerencję w przyrodę na terenie parku narodowego – co jest naszym priorytetem. Zapewne wszystko zacznie się jednak od toalet lokalizowanych w dolnych częściach dolin do których doprowadzenie kanalizacji będzie najłatwiejsze. Zastąpią one te przenośne plastikowe które jednak szczególnie w gorące dni produkują spory fetor. Wszystko zależy jednak od znalezienia finansowania ambitnego projektu – TPN nigdy nie udźwignie kosztów tak ogromnej inwestycji, nawet przez wiele lat. – Jedyna szansa to środki z zewnątrz od instytucji proekologicznych – przyznaje dyrektor Szymon Ziobrowski. – Prowadzimy w tej sprawie rozmowy i wierzę, że kiedyś projekt tak ważny dla tatrzańskiej przyrody uda się rozwiązać. Patrząc na to jak wielki jest ruch turystyczny jasno widzimy, jak ważny to problem aby chronić tatrzańską przyrodę. Wszędzie tam, gdzie technicznie będzie to możliwe trzeba to zrobić wcześniej czy później. Już podłączenie największych schronisk i automatycznie największych producentów ścieków radykalnie zmieni sytuację w tej kwestii. Sami turyści zresztą też wskazują, że takie rozwiązania należy popierać. – Staram się być osobą świadomą ekologicznie – mówi Jacek Błaszczyk turysta z Gdańska. – I zawsze przy okazji korzystania z toalety w schronisku w Morskim Oku zastanawiam się co dalej dzieje się ze ściekami. Często aby dostać się do kabiny trzeba czekać w kolejce a to pokazuje ile nieczystości potem spływa w dół. Jeśli jest projekt na radykalne rozwiązanie tej sprawy to jestem po stokroć na tak. Unia Europejska czy inne fundusze środowiskowe powinny wspierać właśnie takie projekty. Więcej szkody przyrodzie wyrządzają jedne posiady w toalecie niż narciarz jeżdżący po grubej warstwie śniegu. Sprawa może i wstydliwa ale to jest pole do popisu dla ekologów i nowoczesnej technologii.