Ideą szlaku jest stworzenie turystom możliwości odwiedzenia w sposób usystematyzowany pracowni twórców i warsztatów rękodzielników z terenu Podtatrza, kultywujących lokalne dziedzictwo wzornicze i tradycje regionalne, a także promocja tej twórczości. Szlak turystyczny tworzony jest w ramach projektu: DZIEDZICTWO PODTATRZA - droga do zrównoważonego rozwoju lokalnego dla Podhala, Orawy i Spisza. Projekt jest odpowiedzią na potrzebę wykreowania alternatywnego produktu turystycznego opartego na wielowiekowych tradycjach i dziedzictwie kulturowym tego regionu. Przewidziano szereg działań służących integracji środowiska twórców oraz przyczyniających się do promocji żywego,atrakcyjnego, trwałego i szeroko rozpoznawalnego wizerunku Podtatrza.
Zobaczyć artystę przy pracy i obejrzeć gotowe wyroby można umawiając się wcześniej telefonicznie. Pan Józef Wojtas (ur. 1967) reprezentuje dziedzinę sztuki przypisywaną w dzisiejszych czasach przede wszystkim kobietom - szyje i haftuje góralskie portki i cuchy. Często oprócz powszechnie stosowanych białych cuch , haftuje też czarne, noszone m.in. przez „pytacy" (dróżbów) na Bukowinie. Jak sam mówi, dawniej, bardzo często, to właśnie mężczyźni zajmowali się szyciem i haftem tych wyrobów. To ciężka praca - sukno jest grube, trzeba się dobrze natrudzić, aby zeszyć poszczególne elementy spodni i cuchy, a potem jeszcze misternie je wyhaftować. Pan Józefie pracę traktuje jak hobby. Zawodowo zajmuje się ciesielką. Ale zwłaszcza długie, zimowe wieczory spędza na szyciu i haftowaniu. Jego nauczycielem był Andrzej Czernik - „Miedziok".
Bardzo możliwe, że wpływ na zainteresowania miał dziadek, który wychowywał się w artystycznej rodzinie Plucińskich. Dzisiaj także tradycje twórcze są pielęgnowane w szerszym gronie: brat Tomasz zajmuje się artystyczną snycerką, a jednym z uczniów w Szkole Ginących Zawodów w Bukowinie jest syn pana Józefa. Pan Wojtas szyć i haftować zaczął właściwie zupełnie przypadkowo. Brat - Tomasz poszukiwał kogoś, kto uszyłby mu „bogate portki spiskie". Pan Józef wyszukał stary, piękny wzór i razem poszli do mistrza Czernika. Ale ten nie podjął się misternej roboty, uważał, że trwałoby to za długo i musiałoby sporo kosztować. Dzieła podjął się, więc młody pan Józef. Korzystając z rad nauczyciela, uszył i wyhaftował portki, które wzbudziły powszechny zachwyt. Od tego czasu poszukuje i kolekcjonuje stare wzory, fotografie, wykorzystując je w swoich pracach. Poznaje bogatą historię swojego regionu, w którym splatają się spiskie (np. Jurgów) i podhalańskie (np. Bukowina) zwyczaje i wzory sztuki ludowej. Według pana Józefa spiskie hafty dają większe możliwości wykonawcy niż podhalańskie - są bardziej różnorodne we wzornictwie i kolorystyce. Wójt Bukowiny, który zarządza zarówno częścią Spiszą, jak i Podhala, otrzymał kiedyś w prezencie portki pół na pół z haftem spiskim i podhalańskim (nogawki wyhaftowane asymetrycznie), a wykonawcą, który wyhaftował to dzieło był właśnie pan Wojtas.
Pracownia jest dostępna dla zwiedzających w godz. 10.00 -16.00, jednak najlepiej jest wcześniej umówić się telefonicznie. Można kupić gotowe wyroby i złożyć zamówienie. Stanisława Łukaszczyk (ur. 1956) należy do uzdolnionej artystycznie rodziny Łukaszczyków z Poronina. Zorganizowała sprawnie działające przedsiębiorstwo, sama szyje i haftuje gorsety oraz stroje ludowe, a oprócz tego, pomaga innym artystom, zapraszając ich razem z wyrobami na targi i wystawy Jest kobietą niezwykle aktywną i dobrze znaną w swoim środowisku. Piastuje funkcję prezesa Poronińskiego Koła Stowarzyszenia Twórców Ludowych, wiceprezesa Oddziału Nowosądeckiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych oraz jest członkiem Związku Podhalan.
Krawiectwa uczyła się w domu od rodziców, a haftu artystycznego - od sąsiadek, przede wszystkim od p. Pawlikowskiej. Zajmuje się tym od 15 roku życia. Mówi, że „góralka powinna mieć w głowie, w rękach i w sercu". Wymyśla, zatem wzory, ożywia tradycyjne stare, nieustannie poszukuje i tworzy artystyczne dzieła. Wykonuje prace na zamówienie prywatnych odbiorców, na wystawy krajowe i międzynarodowe, a także dla zespołów artystycznych. W strojach przez nią haftowanych występują członkowie zespołu „Śląsk", „Mazowsze" „Warszawianka" przy Uniwersytecie Warszawskim. Wykonała też stroje dla aktorów do spektaklu „Pastorałka" Leona Schillera. Michał Żebrowski, Grzegorz Damięcki, Borys Szyc, Bartosz Opania występowali w kostiumach haftowanych przez nią. Prace wykonane przez panią Stanisławę kupują kolekcjonerzy z zagranicy, np. z Austrii, z Tyrolu. Na zamówienie australijskiego odbiorcy wyhaftowała 10 czarnych gorsetów. Dumna jest z przygotowania wystroju wnętrz „Witkiewiczówki" (przygotowała firanki, obrusy i inne dekoracje, a mąż wykonał meble), która w 2002 r. została uznana za najpiękniej utrzymany zabytek w Polsce. Jej prace prezentowane były na ok. 65 wystawach krajowych i zagranicznych, m.in. w Paryżu (2002 r.)., Londynie ("Promocja Małopolski". 2003r.), Rzymie („II Salon Górski", 2004 r.). Otrzymała wiele nagród za swoje haftowane dzielą i za szerzenie i ożywianie kultury podhalańskiej. Najważniejsze, to I nagroda na Biennale Sztuki Ludowej w Łowiczu w czerwcu 2003 r. za strój ludowy damski (gorset czarny z wyhaftowanym motywem lilii złotogłów, spódnica zielona i biała, haftowana bluzka), odznaczenie Związku Podhalan - „Zasłużony dla kultury podhalańskiej" oraz odznaczenie na jubileuszowym, czterdziestym Festiwalu Kapel, Solistów i Instrumentalistów w Kazimierzu nad Wisłą (cztery osoby z Małopolski, w tym pani Stanisława - zostały odznaczone). Przez trzy lata była instruktorem w Szkole Ginących Zawodów w Bukowinie, uczyła haftu i malarstwa na szkle (w wolnych chwilach, których ostatnio prawie nie ma - maluje na szkle). Prowadziła też warsztaty z malarstwa na szkle na zamku w Cieszynie.
Na spotkanie najlepiej umówić się telefonicznie. Anna Lacek pochodzi z Dzianisza. Właściwie, jako jedyna z rodziny haftuje. Przede wszystkim cuchy. Jest samoukiem. Do tej pory nie prezentowała wyrobów na wystawach i targach, traktuje swoje artystyczne zainteresowania jak hobby. Dopiero od niedawna, będąc na emeryturze, ma więcej czasu i może oddać się w pełni artystycznym skłonnościom. Wcześniej haftowała dla Cepelii i sklepu „Redykołka" w Zakopanem, teraz przede wszystkim na zamówienie - dla rodziny i znajomych. Oprócz cuch, haftuje też zasłony i obicia na meble.
Pani Anna jest osobą niezwykle skromną, niewiele mówi o swoich pracach, a okazuje się, że są w nich prace niezwykłe - jak ornat, który wyhaftowała dla Ojca Leona z Tyńca na pięćdziesięciolecie kapłaństwa.
Pani Maria (ur.1952) niegdyś hafciarstwem zajmowała się zawodowo, szyła i ozdabiała stroje dla krewnych i znajomych, indywidualnych klientów, za granicę - do USA, stroje na zamówienia zespołów folklorystycznych. Dzisiaj haftuje już mniej, woli zrobić jedną - dwie rzeczy pięknie dopracowane, najchętniej dla swoich wnuczek i znajomych dzieci. Jest bardzo wszechstronną twórczynią: stosuje i haft cekinowy i siutaź, robi też gorsety malowane. Sama wymyśla wzory i to daje jej najwięcej satysfakcji, a samo haftowanie - jak mówi - uspokaja. Hafciarstwo, czy szerzej - szycie tradycyjnych strojów góralskich - to nie jedyne zdolności i umiejętności Pani Marii.
Obok haftu cały czas uprawia też malarstwo na szkle - ulubione „świątki" i Madonny, malowane temperą. Częsty motyw malarski to stylizowane serca i lelujki, kolory żywe i zróżnicowane. Przez 23 lata tańczyła w zespole regionalnym im. Bartusia Obrochty, a od dwóch lat pomaga prowadzić zespół góralski „Giewont" na Olczy, uczy góralskich kroków tanecznych. To talenty -jak ładnie mówi - „z dziadków i pradziadków odziedziczone, i po Panu Bogu też". Zresztą, cala rodzina jest utalentowana: córka i syn chodzą do szkoły plastycznej, dorastający syn maluje, wszystkie dzieci haftują, córka śpiewa w chórze Turliki. Dziadek Pani Marii, Jakub Kula rodem z Dzianisza, był znanym stolarzem - projektował, wytwarzał i rzeźbił meble drewniane, „robił sztukę we Wiedniu" - jak opowiada dziś dumnie wnuczka, a tradycja rodzinna głosi, że wyposażenie warsztatu, jako wybitny rzemieślnik, dostał od samego cesarza Franciszka Józefa. Prace Pani Marii można oglądać w domu (po uprzednim umówieniu się) lub w jednej z restauracji, których jest współwłaścicielką (Bąkowa Zohylina) - gdzie eksponowane są obrazy na szkle, ubrania, gorsety.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Można kupić na miejscu gotowe wyroby i złożyć zamówienie. Anna Nędza-Kubiniec (ur. 1967) wywodzi się ze starej rodziny podhalańskiej. Podobno zostało stwierdzone, że mieszkają tutaj od siedmiu pokoleń. Jej rodzicami byli Bronisława Obrochta i Stanisław Sobczyk. Bartek Obrochta - najsłynniejszy przewodnik i muzykant podhalański to prapradziadek p. Anny. Walenty Slaszel - brat pradziadka to pierwszy wykształcony kościeliszanin - był nauczycielem i pierwszym kustoszem Muzeum Tatrzańskiego. Pani Anna haftem artystycznym zajmuje się zawodowo. Odkąd pamięta, wszystkie kobiety w rodzinie wokół niej haftowały - mama i jej siostry, babcia, prababcia. Mama haftowała kożuchy, serdaki, tkała makaty i „pletła" na warsztacie dziewiarskim. Zachowało się z tamtych czasów wiele pamiątek, wzorów i szkiców, które pani Anna pieczołowicie pielęgnuje, wiele z nich przechowuje w starej, drewnianej, malowanej skrzyni, ale przede wszystkim ożywia je, wykorzystując we własnych pracach. Pani Anna haftuje przede wszystkim gorsety, bluzki, cuchy, serdaki, stuły, ornaty i sztandary. Jak sama mówi, jest to pasja jej życia, swoją sztukę nieustannie doskonali. Niedawno ukończyła studium akupiktury i haftu monastycznego organizowane przez krakowskie stowarzyszenie ECCLE-SIA. Stosując tę technikę hafty wyglądają jak malowidła, stąd też często mówi się o hafcie „malarskim". Jest kobietą niezwykle energiczną i aktywną. Góralskość z niej promienieje. Jest prezesem kościeliskiego oddziału Związku Podhalan i członkiem Sądeckiego Oddziału Twórców Ludowych.
Ma wiele nagród i dyplomów, uczestniczyła w kilkudziesięciu wystawach w kraju i zagranicą. Jej prace są w USA. Wielkiej Brytanii, Niemczech, Francji i Danii. Ostatnio szyła dwa gorsety dla egzotycznych odbiorców z Nowej Gwinei. Sprzedawane są też w Sukiennicach, a stąd wędrują w różne zakątki Europy i świata. Wyhaftowała ornat dla kapelana Związku Podhalan - Władysława Zązla na 25-lecie kapłaństwa. Wspólnie z panią Zofią Kin teraz haftują, wykorzystując metodę akupiktury, sztandar dla oddziału Związku Podhalan w Vancouver, w Kanadzie. Pani Anna chętnie przekazuje swoje umiejętności młodszym adeptom, pragnie kontynuować prace swoich poprzedników, a przede wszystkim zachęcić młodzież do ściślejszej współpracy w przejmowaniu tradycji od swoich dziadków.
Na spotkanie najlepiej umówić się telefonicznie. Można kupić na miejscu gotowe wyroby, jak również złożyć zamówienie. Istnieje możliwość umówienia się na poprowadzenie warsztatu twórczego. Zofia Kin (ur. 1964) wraz córkami Anną i Joanną od niedawna prowadzą firmę ZAJKIN, której nazwa powstała z pierwszych liter imion kobiet ją tworzących i nazwiska rodziny. Haftują, malują na tkaninie i na szkle. Pani Zofia haftu artystycznego uczyła się sama, obserwując swoje otoczenie, mamę - Agnieszkę Szczepanik, która tka kilimy i wykonuje prace na drutach.
Pani Anna przede wszystkim haftuje stroje regionalne, stosując różne techniki i nieustannie je doskonaląc. Niedawno, wspólnie z p. Anną Nędzą -Kubiniec, ukończyły studium akupiktury i haftu monastycznego organizowane przez krakowskie stowarzyszenie ECCLESIA. Wprowadzając tę technikę jest kontynuatorką wykonawców sztandarów sprzed setek lat. Aktualnie haftuje „obrazy" o tematyce sakralnej - Matkę Boską Ludźmierską na sztandar dla oddziału Związku Podhalan w Vancouver, w Kanadzie oraz Błogosławioną Karolinę Kuzkównę. Używając określenia „obraz" nie jest się daleko od prawdy. Postacie świętych haftowane metodą aku-pikturową wyglądają jak obrazy i dlatego też tę technikę nazywa się „haftem malarskim". Swoje umiejętności Pani Zofia przekazuje córkom. Prowadzi też warsztaty dla dzieci z „zielonej szkoły".
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Z uwagi na położenie z dala od centrum wsi. aktualnie dostępna jest tylko łączność komórkowa. Zamówienia można złożyć telefonicznie. Antonina Styrczula (ur. 1968) należy do kolejnego pokolenia, które wychowało się z dala od centrum wsi i zwartej zabudowy, gdzieś w drodze między Nowym Bystrym i Dzianiszem. Wydaje się to w dzisiejszych czasach nierzeczywiste, a jednak tak właśnie jest - żadna normalna (asfaltowa lub bita) droga tutaj nie dochodzi. Dlatego też dotarcie do tego miejsca dostarcza niepowtarzalnych wrażeń widokowych po drodze i takiegoż samego klimatu w domu artystki.
Pani Antonina przede wszystkim szyje i haftuje (haft biały) koszule męskie, bluzki damskie. obrusy i serwety. Traktuje to, jako hobby, głównym jej zajęciem jest praca na gospodarstwie. Wychowała się w domu, będąc jedynym dzieckiem swoich rodziców, teraz sama ma pięcioro dzieci: Anię. Marysię, Kasię. Basię i Staszka. W gospodarstwie oprócz Pani Antoniny, jej męża i dzieci, mieszka również mama - Anna Staszek To właśnie mama nauczyła ją trudnej sztuki haftowania, a teraz obie panie haftują i najchętniej dołącza do nich jedna z córek p. Antoniny - trzynastoletnia Marysia. Pani Antonina ma w swoim dorobku wiele wyróżnień i dyplomów, m.in. z Sabałowych Bajań, Poronińskiego Lata. Karnawału Bukowiańskiego i Sopockiego Lata. Jest członkiem Poronińskiego Stowarzyszenia Twórców Ludowych. Kultywuje tradycje rodzinne, zależy jej na promowaniu twórczości podhalańskiej, swoją wiedzę i umiejętności przekazuje swoim dzieciom, a jeśli są inni chętni, to również i im.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Z uwagi na położenie z dala od centrum wsi, aktualnie dostępna jest tylko łączność komórkowa. Zamówienia można złożyć telefonicznie, możliwa praca z twórcą. Pani Stanisława specjalizuje się w hafcie białym. Szyje i haftuje koszule męskie, bluzki damskie, serwety i obrusy. Sztuki haftowania uczyła się od sąsiadek, m.in. od p. Anny Staszel - mamy Antoniny Styrczuli. Podobnie jak sąsiadka, była jedynaczką, a sama urodziła pięcioro dzieci. Trzy córki, prowadzące już swoje gospodarstwa przejęły od mamy artystyczne uzdolnienia. Jedna z nich „cekinuje", czyli wyszywa gorsety cekinami, druga haftuje maszynowo, a trzecia ręcznie („w ręku"). Syn zgłębia tajniki stolarstwa artystycznego, a dziewięcioro wnucząt też lubi przyglądać się jak babcia haftuje i sami próbują.
Pani Stanisława ma wiele dyplomów i wyróżnień. Najbardziej sobie ceni te z Sabałowych Bajan i Góralskiego Karnawału w Bukowinie, na którym w 1996r. zajęła I miejsce w dziedzinie strojów. Zależy jej na tym, aby tradycja sztuki haftowania i szycia strojów góralskich i całej góralszczyzny nie zaginęła.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób, możliwa praca z twórcą. Aniela Długopolska (ur. 1938) haftuje od lat. To haftowanie właśnie sprawia jej ogromną przyjemność, na co dzień, razem z mężem, zajmują się gospodarstwem rolnym. Jeszcze do niedawna do ozdabiania gorsetów używała koralików, teraz, z powodu słabszego wzorku, haftuje kolorowymi nićmi i jedwabną tasiemką.
Z jej rąk wychodzą piękne, artystyczne dzieła - gorsety i cale ubrania. Te wspaniałe umiejętności przekazuje swoim córkom. Jedna z nich - Anna Ogórek - jest autorką, jak niektórzy uważają, najpiękniejszego gorsetu w regionie. Gorsety pani Anieli noszą znajomi, rodzina, przygotowuje też kolekcje na wystawy. Ma w swoim dorobku wiele dyplomów i wyróżnień, m.in. z Sabałowych Bajan. Góralskiego Karnawału i Poroniańskiego Lata.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób. Pani Bronisława Długopolska (ur.1965) jest kolejną artystką mieszkającą w „hafciarskim zagłębiu", jakim jest Dzianisz. Jest absolwentką Szkoły Krawiectwa im. Heleny Modrzejewskiej. Sama doskonali swoją technikę „cekinowania". Haftuje gorsety cekinami i koralikami. To wspaniałe hobby, do którego chętnie ucieka od prac na gospodarstwie.
Do tej pory swoje wyroby prezentowała na niewielu wystawach. W 2004 roku otrzymała dyplom na Wystawie Rękodzieła Ludowego w Dzianiszu. Swoje umiejętności przekazuje córkom, jedna z nich, oprócz haftowania, maluje również obrazy na szkle.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób, można też umówić się na wspólną pracę warsztatowiJózefa Truchan to kolejna osoba z „zagłębia hafciarskiego" Dzianisza. Sztuki haftowania nauczyła się od sióstr, zwłaszcza od średniej - Anny Kamińskiej, też mieszkającej w Dzianiszu. Haftuje i równocześnie pracuje na swoim gospodarstwie. Sama dochodzi do nowych technik i wzorów. Specjalizuje się w haftowaniu gorsetów, strojów ślubnych. koszul męskich i bluzek damskich. Używa do tego celu nici kolorowych i białych. Przygotowuje swoje dzieła dla rodziny, znajomych, na wystawy i dla zespołów.
Wszystkie cztery siostry haftują, wspierają się, doradzają, często razem prezentują swoje wyroby na wystawach. Pani Józefa ma w dorobku wyróżnienia za haft z wystaw na Sabałowych Bajaniach. Góralskim Karnawale, dyplom z wystawy „Naskie dziedzictwo. Biało Izba 2000". Uczy, przekazuje swoją wiedzę i warsztat dzieciom, haftem zajmuje się syn. Jak mówi: poprzez swoje artystyczne dzieła przekazuje „dziedzictwo ojców następnym pokoleniom". Obecnie pani Józefa stara się o przyjęcie do Stowarzyszenia Twórców Ludowych z siedzibą w Lublinie.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób. Anna Kamińska, z domu Krzeptowska - siostra p. Józefy Truchan - również zajmuje się haftem. Urodziła się w domu z tradycjami góralskimi. Hafciarskie uzdolnienia odziedziczyła po matce. Najpierw haftowała ręcznie kolorowymi nićmi, modne wówczas bluzki. Obecnie haftuje maszynowo koszule, bluzki, obrusy i bieżniki. Przeważnie jest to haft biały, ale czasem również kolorów)'. Prace pani Anny znajdują się u osób prywatnych w kraju i zagranicą.
Haftowała również obrusy do kościołów na Kaszubach, w Płocku i do miejscowego kościoła - w Dzianiszu. Brała udział w wystawach prezentujących twórczość ludową: w Sabałowych Bajaniach, Karnawale Bukowiańskim, w Kościelisku w ramach tzw. „Przednówku" oraz w Ludźmierzu w wystawie o tematyce sakralnej. W 1990 r. w „Sabałowych Bajaniach" zajęła II miejsce. W 2001 r. brała udział w wystawie zbiorowej we Francji, w Saint - Dk i Saint- Paul. gdzie Polska była gościem honorowym. Rok później jej prace prezentowane były na wystawach w Krakowie i Krościenku w ramach cyklu imprez polsko-słowackich - „Euroregion bez granic". Jest członkiem Stowarzyszenia Twórców Ludowych.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób. Anna Ogórek (ur. I965) należy do znanej z artystycznych uzdolnień góralskiej rodziny. Haftuje, przede wszystkim koralikami, wspaniałe mieniące się barwami i odcieniami gorsety. W tej dziedzinie osiągnęła mistrzostwo. Jej gorset z wyhaftowanym dziwięciornikiem (dziewięćsiłem) jest znany i podziwiany w całej okolicy. Niektórzy uważają, że jest najpiękniejszym gorsetem ze wszystkich w regionie. Pani Anna odziedziczyła uzdolnienia po swojej mamie - Anieli Długopolskiej, która w dalszym ciągu wspaniale ozdabia gorsety haftem kolorowym.
Mąż pani Anny gra i razem z trzema synami stworzył góralską kapelę folkową „Ogórki". Sam gra na skrzypcach i saksofonie, najstarszy syn - Janusz - na akordeonie i instrumentach klawiszowych, średni - Zbyszek - na gitarze i kontrabasie i najmłodszy - Tadeusz - na skrzypcach. Wszyscy trzej synowie są uczniami Szkoły Muzycznej. Na koncie kapeli jest m.in. wspaniała nagroda - „Złota Baszta", którą zdobyli na przeglądzie kapel w Kazimierzu nad Wisłą. Wydali razem 7 płyt, koncertują w kraju i zagranicą (głównie w USA) a pan Stanisław w Chicago został uhonorowany dyplomem za propagowanie kultury ludowej z kapelą „Ogórki".
Pani Anna za swoje prace otrzymała szereg wyróżnień i dyplomów. Najważniejsze to te z Poroniańskiego Lata i Sabałowych Bajań. Pani Anna jest osobą niezwykle skromną i niewiele sama mówi o swoich osiągnięciach. Haftowane cuda wykonuje dla siebie, znajomych, na wystawy. Jest dumna z synów, liczy, że przyszłe synowe będą chciały kontynuować tradycje haftu artystycznego. Teść pani Anny, zmarły niedawno p. Jan Ogórek pisał wiersze, zgromadzone i uporządkowane w wydanym zbiorku - „Wiersze na różne okazje w twórczości Jana Ogórka" - przez syna, a męża pani Anny, Stanisława. W jednym z wierszy pt. „Moda góralska" pisze
tak:
„Zasumiały góry, podholańskie lasy,
ka sie popodziały, starodowne casy,
Nima już górali, bo się pominyli.
Co młodzi narośli, to się poceprzyli.
kieby tak Dziadkowie, dziś z grobów powstali,
toby swoik Wnuków, nie wypoznawali.
Krynciyli by głowom, dziwali sie wiele,
ze juz nie uwidzis, górola w kościele.
Góralskie serdoki, w biołyj izbie wisom.
Młodzi się w nylonak i kufajkak ciesom.
Dziś góralskie stroje, do chrztu i do ślubu,
Dyć to przecież stroje piykne od wycudu.
Wy góralskie cepry, bydźciez góralami.
Nie dejcie sie kusić, głupiymi modami,
Pani Anna wraz z rodziną wspaniale wypełnia wolę Teścia.
Na spotkanie najlepiej umawiać się telefonicznie. Zamówienia również można złożyć w ten sam sposób. Małgorzata Bustrycka (ur.1981) należy do najmłodszego pokolenia podhalańskich twórców. Ukończyła szkołę krawiecką im. Heleny Modrzejewskiej o specjalności krawiectwo regionalne. Szyć nauczyła się od babci, osiem osób w rodzinie zajmuje się krawiectwem, ale nie dotyczy to raczej strojów regionalnych. Haftu krzyżykowego uczyła się od mamy. Po ukończeniu szkoły, sama doskonali swoją technikę. Szyje i haftuje przede wszystkim gorsety i stroje regionalne dla dzieci.
Swoje prace wykonuje dla rodziny, znajomych, niekiedy na wystawy. Jest jeszcze bardzo młodą osobą, ale intensywnie pracuje. Prowadzi gospodarstwo agroturystyczne i w chwilach wolnych haftuje.