Przed nami kolejna edycja legendarnej już imprezy DUDASKI CZWARATEK. I jak co roku na wydarzenie zaprasza burmistrz Zakopanego Leszek Dorula i Marcin Zubek prezes Związku Podhalan oddział Zakopane. Impreza odbędzie się w czwartek 20 lutego – wszystko zacznie się od prezentacji dudziarzy przy oczku wodnym na Krupówkach – początek godzina 17.00. Pół godziny później nastąpi już koncert galowy w zakopiańskim kinie Giewont. Serdecznie zapraszamy.
Dudy podhalańskie zwane kozą to jedna z ośmiu odmian dud występujących na terenie Polski. Koza ma jednak najbogatsze brzmienie, jest przykładem najbardziej wyrafinowanej konstrukcji muzycznej w tej grupie, ponieważ jest instrumentem czterogłosowym (inne polskie dudy są dwugłosowe). Co to oznacza? Głosy - dźwięki w instrumencie dają maleńkie stroiki czyli precyzyjnie wykonane piszczałki generujące dźwięk.
Stroiki - po góralsku treści - są wykonywane tradycyjnie z odpowiednio dobranej trzciny. Stosownie nacięty korpus, tworzy wibrujący pod naporem powietrza języczek i tak powstaje dźwięk. Obecnie stosuje się również zastępcze materiały do budowy korpusu stroika: twarde drewno lub tuleje z włókna węglowego. Niezmiennie jednak drgające piórko stroika, generujące dźwięk, wykonywane jest z trzciny.
Dudy jako instrument muzyczny swą żywotną siłę czerpią ze swego rodowodu, sięgającego na ziemiach polskich XIII wieku. Wędrując z kupcami i wojownikami z Indii na zachód, znane już były w starożytnym Rzymie, by dalej dotrzeć do najdalszych zakątków Europy, rozwijając formę, funkcję i skale muzyczne. Dziś sztuka dudziarska jest jednym z żywotnych mianowników muzycznych i obyczajowych zdecydowanej większości regionów naszego kontynentu, a Polska stanowi jeden z jej głównych mateczników.
Niemal całkowitemu zanikowi muzyki dudziarskiej na Podhalu na przełomie XIX/XX wieku zapobiegał powstający w tym czasie regionalizm i ruch folklorystyczny, szukający odbiorców ludowej muzyki poza środowiskiem wiejskim (Związek Górali, wieczornice tatrzańskie, czy zarobkowe występy dudziarzy w reglowych dolinach dla „urlopników”). Działania te jednoczyły zarówno zasiedziałych już ceprów, jak i coraz bardziej świadomych swej kultury górali. Ich efektem było np. powstanie wielodziałowego Muzeum Tatrzańskiego (1888), gdzie trafiła m. in. koza zmarłego w 1922 r. Gąsienicy - Gładczana, złóbcoki Sabały i pierwsze nagrania „staroświeckiej kobzy” na wałkach woskowych (dzięki nagraniom z 1914 r).
Na koniec trzeba przywołać tych, których działania w najpełniejszy sposób nie tylko wzmocniły dudziarskiego ducha pod Tatrami, ale umożliwiły powrót do źródeł, odkrywając jego pierwotne piękno i głębię tradycji, uznając w ten sposób sztukę dudziarską Podhala za jeden z diamentów dziedzictwa narodowego.
Gigantem, który dźwignął sztukę dudziarską Podhala na wyżyny dotąd niewyobrażalne, był Tomasz Skupień z Kuźnic, który uczył się grać, budować i dobrze stroić kozy u Józka Galicy z Olczy, także ucznia starego Mroza. Zwieńczeniem wielu pokrętnych i zawiłych ścieżek podhalańskich dud, wydaje się być TCKiS „Jutrzenka” w Zakopanem, gdzie od paru lat wypracowywany jest wręcz wzorcowo „kozi szlak na wierchy”. Tu spotkali się Krzysztof Trebunia – Tutka (prawnuk starego Mroza, lider Kapeli Góralskiej „Trebunie - Tutki”) i Szymon Bafia (jedyny uczeń Tomasza Skupnia, który buduje dudy oraz skrzypce i złóbcoki). Zamyślili sobie, by w tej wiekowej willi w zakopiańskim stylu, reaktywować ideę sprzed stu laty i założyć w Zakopanem szkółkę dudziarską. Pod wodzą młodego Bafii z Olczy od 2007 roku chłopcy i dziewczęta z Podhala mozolnie, acz już z wieloma sukcesami, zgłębiają tajniki gry na kozie, złóbcokach, skrzypcach, basach, by sobie i innym akompaniować do śpiewu i tańca.