Zjazd jest ukoronowaniem narciarstwa, największą przyjemnością „białego szaleństwa”, czymś wspaniałym dla dobrego technika, a udręką dla narciarskiego patałacha. Po „śladzie” wykreślonym na śniegu można czytać jak z karty o charakterze człowieka, który ten ślad założył. Narciarski esteta nie niszczy śladu sąsiada, jedzie obok, a jego ślad składa się z wycyrklowanych krystjanii o idealnie takim samym promieniu skrętu.
Taki ślad przypomina węża i stąd mówiono dawniej o jeździe wężem. Zaruski slalom proponował nazwać smokiem. Z kolei patałach jedzie byle jak, byle tylko jak najszybciej znaleźć się na dole. W epoce plastikowych butów i bezpiecznikowych wiązań zjazd nawet po twardym śniegu nie jest czymś trudnym, ale... No właśnie, dawniej było inaczej i o tych dawnych zjazdach opowiemy tym razem wzbogacając swoją opowieść o teksty z czasów początków polskiego narciarstwa. Tym bardziej, że opisy dawnych narciarskich pionierów „białego szaleństwa” są pełne humoru.
Prezentację multimedialną rozpocznie opowieść o pierwszych zjazdach z Kasprowego Wierchu. W 1906 r. Stanisław Barabasz z towarzyszami wchodzi na Kasprowy Wierch. Stanisław Zdyb – jeden z uczestników tego wejścia – niezwykle barwnie i w pełen humoru sposób opisuje zjazd ze „świętej góry polskich narciarzy”. Potem w 1912 r. narciarze z Krakowa dokonują kolejnego wejścia na nartach i zjazdu z tego szczytu. Potem czasy Józefa Oppenheima. Wyryp narciarskich i szaleńczych zjazdów w Dolinie Niewcyrki i Koprowej. Kolejnymi bohaterami opowieści o pasji do nart będą Jan Gąsienica-Ciaptak, Andrzej Bachleda-Curuś, Barbara Grocholska-Kurkowiak i inni polscy narciarze.