Maciej Rysula urodził się w 1970 roku w Zakopanem. Jako nastolatek rozpoczął górką przygodę od kursu speleologicznego, jednak to wspinaczka na powierzchni, szczególnie zimą, najbardziej go zainteresowała. Potrzebował niespełna dziesięciu lat, aby stać się jednym z najwybitniejszych alpinistów swojego pokolenia, choć był przede wszystkim, jak sam podkreślał, taternikiem chadzającym własnym ścieżkami, które wiodły go raczej w stronę zapomnianych szczytów i bezludnych dolin, niż strzelistych turni Morskiego Oka. Rysula należał do ludzi, dla których góry nie są ambicją zmagania się z żywiołem. Umieścił je w życiu pomiędzy wieloma talentami, aby zyskiwały w ich towarzystwie głębszego znaczenia. Był zamiłowanym fotografem, parał się także poezją i reportażem. Choć zostawił po sobie głównie opowieści o wspinaczce, nietrudno zauważyć, że z biegiem czasu coraz mniej wspinał się dla wrażeń, a coraz bardziej po to, aby o tym pisać.
Mija dwadzieścia lat od górskiej śmierci Maćka Rysuli. Zginął 19 lutego 1997 roku w lawinie pod zachodnią ścianą Petit Dru. Obok rodziny i przyjaciół na pogrzeb 26-latka przyszły setki zakopiańczyków wstrząśniętych stratą młodzieńca, który mimo swego wieku odcisnął piętno na ich mieście. Był człowiekiem niezwykle barwnym, który wszędzie, gdzie się pojawił, zjednywał sobie przyjaciół. Pełen przenikliwości i życiowych komplikacji, po góralsku uparty i nieprzenikniony w wyborach i fascynacjach, stawiał rozmówcom i współtowarzyszom wysokie wymagania. Mimo tego lgnęli do niego i młodsi i starsi, ceniąc go chyba za powagę, z jaką traktował swoje pasje i ludzi. Rysula pozostawił po sobie dziesiątki imponujących wspinaczek – prawie zawsze wybieranych według klucza pierwszych przejść, pierwszych przejść polskich, zimowych lub pierwszych powtórzeń - najlepiej z dala od schronisk i utartych ścieżek, w Tatrach, Dolomitach, Alpach i Himalajach. A obok tego góralską skrzynię pełną fotografii, zapisków i wierszy. Imponujący dorobek krótkiego życia. Jak przystało na uduchowionego poetę mawiał zresztą, że śmierć nie będzie w nim miała ostatniego słowa.